Geneza powstania

Biegowo minimum 10 km. Każdego dnia, dzień po dniu, bez ani jednego dnia przerwy. To co, lecimy? Lecimy… 

Gdybym ponad trzy lata temu usłyszał:
Rafał, będziesz biegać każdego dnia, bez ani jednego dnia przerwy, przemierzając trasę o dystansie minimum 10 km/dzień a Twoja passa biegowa, będzie utrzymana ponad 1000 dni i owa sportowa przygoda doprowadzi Cię do… Z szacunkiem do każdego, odpowiedziałbym: człowieku, chyba zwariowałeś, to przecież nie jest możliwe!!! Niemożliwe, a jednak jest. Przygoda biegowa, która trwa i doprowadziła do? No właśnie, do czego? Od samego początku do teraz, kiedy małymi krokami zmierzam do podsumowania pierwszego tysiąca biegowych dni, wydarzyło się bardzo dużo. Powstał projekt nawołujący do tego, by ruszyć z miejsca. Pokazujący jak duży wpływ na nasze życie ma zmiana kilku nawyków a sama aktywność fizyczna jest, czy też powinna być, jedną z nieodłącznych elementów wypełniających nasze życie. Powstała marka PRO300.pl która już dziś ma za sobą wiele mniejszych i większych sukcesów. Te największe, to nasze sukcesy – sukcesy ludzi, którzy są wśród nas, pracują nad zmianami, które przynoszą lepsze jutro. W tym miejscu można byłoby się trochę rozpisać, ale od początku…

Dziś wiem, że niemożliwie nie istnieje. Chciałbym, by każdy z Was po przeczytaniu poniższego artykułu przekonał się do swojej wewnętrznej siły, do siły własnego umysłu. Dobrze wykorzystana, potrafi naprawdę wszystko.  

Każdy z Was jest najlepszą wersją siebie. Każdy z Was może znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać. Trzeba tylko wiedzieć, że to co niemożliwe, to tylko twór naszej wyobraźni. Wystarczy otworzyć się na nowe, postawić przed sobą cele i cierpliwie dążyć do ich realizacji. Dyscyplina i wytrwałość jest kluczem do osiągnięcia niemalże wszystkiego.

Thirty days challenge!!! Pod takim hasłem…

Jest czerwiec 2020 roku. Jeszcze nic nie wskazywało na to, że zaraza, która zaczęła rozprzestrzeniać się po świecie, wpłynie tak bardzo negatywnie na nasze, nie tylko sportowe życie. Nic nie wskazywało też na to, że ten czas, przyniesie tak pozytywne zmiany… Jak możemy zauważyć, zawsze są dwie drogi. Pierwsza to ta, w której dajemy sterować się innym, bądź czemuś innemu. W wielkim uproszczeniu – poddać się temu, co “napływa” z zewnątrz. Druga droga to ta, w której to my przejmujemy kontrolę nad własnym życiem. Zapraszam Cię do odrobiny mojego świata i tego, co wydarzyło się w czasie dwóch ostatnich lat.

Dokładnie 1-go czerwca 2020 roku, pod hasłem “Thirty days challenge”, postanowiłem wprowadzić zmiany do własnego życia. Zacząłem od poprawy samodyscypliny. Pojawił się pewien plan, pojawił się wpis na moim profilu na Stravie a wraz z nim start pewnego wyzwania. Założenie było proste – 30 biegowych dni, dzień po dniu i minimum 10 km w jednym treningu. Oczywiście, w komentarzach, nie obeszło się bez drobnej krytyki: 

– regeneracja musi być- tak się nie robi
– to prowadzi do kontuzji
– bez sensu…

jednak pojawiające się wpisy, były tylko motorem napędowym do tego, by zrealizować postawiony cel. 

W grupie zawsze raźniej… 

Każdy z nas wie, że tego typu wyzwania, nie należą do najprostszych. Form wewnętrznej motywacji może być kilka, jednak dużym wzmocnieniem są dwa podstawowe aspekty:
– powiedzenie o założonym celu innej osobie lub bardziej oficjalnie – grupie osób.
U mnie był to wpis na Stravie i numeracja każdego, treningowego dnia.
– podjęcie działania w towarzystwie innych osób. Działanie w grupie zawsze dodaje energii i motywacji. Myśląc o przyjacielu, poza bieganiem do wyboru wprowadziłem rower. Również w treningu day by day
i minimum 25 km na trasie. Lech Andrzejewski, bo o nim mowa, podjął działanie. Nigdy wcześniej nie biegał, więc wspomniany rower był właśnie dla Niego. Pojawia się wpis i wiecie co… Lech podejmuje bieganie. Pisząc o tym przechodzą mnie ciarki, no bo chwilę wcześniej, biegacze ultra krytykują pomysł, zasłaniając się… Wymówkami? To wsparcie dodało mi skrzydeł i doprowadziło mnie do miejsca, w którym nie istnieją już wymówki. Lechu – dziękuję. 

Challange przeradza się w pewien projekt.
PROJECT300. Cel i geneza powstania. 

Wyzwanie, przed którego realizacją stanęliśmy, nie powiem, że było dla nas czymś co “idziemy i robimy” – od tak. Publikując pierwszy wpis, zacząłem zastanawiać się, jak to teraz wszystko poukładać, aby móc zrealizować cel. Nie byłem biegowo gotowy do tego, by podjąć takie działanie… Nie był gotowy Lech, ale najważniejsze było zrobione – tekst poleciał “w świat” i była deklaracja po stronie “supportu”, który okazał się potężnym paliwem. Nie patrząc już na nic, każdego dnia zaczęliśmy działać. 

Lech sumiennie realizował postawiony cel. Bywały dni, w których do treningu dokładał rower, crossfit czy hike. Ja do pieca postanowiłem dołożyć kilometry biegowe. Tych w czerwcu uzbierałem 468 i oczywiście doprowadziliśmy wyzwanie do końca. Jednak na tym, zabawa się nie zakończyła. W tej pędzącej biegowo przygodzie, chcąc dowieść 300 km na koniec miesiąca, dokonałem w swoim działaniu, pewnej znaczącej modyfikacji. Wspomniane 300 km zamieniłem na 300 biegowych dni. I z taką informacją wyszedłem na zewnątrz. Już nie oficjalnie, postanowiłem przebiec cały rok, chcąc utrzymać wcześniejsze założenie – dycha dziennie. No to zaczęła się zabawa…

Rozwój pandemii, obostrzenia vs PROJECT300.

Nikomu nie trzeba mówić, co spotkało nas, jako społeczeństwa w trakcie całego tego wariactwa związanego z COVID-19. Zakaz wejścia do lasów chyba mówi sam za siebie… Nie będę też rozpisywał się nad tym, że pomimo wszelkich obostrzeń, każdego dnia, zgodnie z założeniem, realizowałem sumiennie swoje zadanie. W tym miejscu chciałem tylko podkreślić, jak ważnym jest wyznaczenie celu i trzymanie się obranego kursu. Wszelkie przeciwności, sytuacje które na pierwszy rzut oka eliminują lub znacząco utrudniają działanie, w efekcie uczą szukania rozwiązań, wzmacniają i kształtują nasz charakter. Zmiany mentalne i poprawa jakości życia są nieuniknione w trakcie takiego działania, ale te są tylko i wyłącznie na korzyść. W trakcie biegowego wyzwania nie brakowało dni, w których bywało ciężko, ale cały czas było wsparcie z zewnątrz. Na bazie opisywanego challenge stworzyliśmy przestrzeń, do której zaczęli dołączać inni ludzie. My zaczynaliśmy wdrażać nowe, dobre nie tylko dla zdrowia fizycznego, nawyki. Zaczęliśmy się dzielić tym, co wspólnie wdrażaliśmy do naszego życia. Zmiana nawyków żywieniowych, picie wody, treningi oddechowe by Wim Hof, morsowanie, autofagia, yoga, medytacja i oczywiście regularna aktywność fizyczna, to pokrótce to, co wdrożyliśmy w naszą codzienność. Wspólnie zaczęliśmy budować społeczność dla której staliśmy się pewnego rodzaju inspiracją i motywacją do działania. Zaczęliśmy przyciągać ludzi, którzy również jak my, żyją w dyscyplinie. W projekcie nie mówimy tylko o bieganiu. Założenie mówi o 300-stu aktywnych dniach w roku, w ramach różnych aktywności fizycznych. Nikt nikogo z niczego nie rozlicza. Jeżeli dołączą do nas osoby, które zaczynają swoją przygodę ze sportem,
z dyscypliną, to sukcesem będzie każdy aktywny dzień. Wystarczy krótki trening Cardio, który możemy wykonać w zaciszu domowym, czy półgodzinny spacer. Okazuje się, że wystarczy zacząć pić wodę, szlifując nawyk, by nagle „przejść dalej”, uaktywnić się i zacząć odczuwać napływ lepszej energii. 

Koniec wyzwania, ale nie koniec biegania. 

Zbliżał się trzysetny dzień biegowy, zaczęło pojawiać się sporo pomysłów na to, jak „zamknąć” wyzwanie. Finalnie stanęło na zorganizowaniu akcji nawołującej do tego, by wstać z przysłowiowej kanapy. Lotnisko w Aleksandrowicach w Bielsku- Białej okazało się idealnym miejscem do tego, by połączyć wszystkie założenia projektu. Na asfaltowym kółku, którego dystans wynosi trzy kilometry, można jeździć na rowerze, na rolkach, można uprawiać nordic walking, można biegać lub przyjść pospacerować.
Wraz z Radiem Bielsko zaczęliśmy zapraszać na ten dzień ludzi, właśnie do aktywności fizycznej. Finałowy dzień wyzwania, to była petarda energii. Przebyte kilometry wspomagały akcję charytatywną dla Oli, która zbierała środki na operację korekty serca. Wyznaczyłem sobie cel – minimum 20 okrążeń, co daje 60km na trasie (dotychczasowy rekord dystansu wynosił 53 km). Najtrudniejszy bieg mentalnie, okazał się bardzo przyjemną aktywnością. Pomiędzy 6:00 am a 9:00 pm tylko kilka okrążeń zrobiłem w pojedynkę. Te na końcówce okazały się najtrudniejsze, bo pojawił się kryzys. Telefon do Tomka, który towarzyszył mi rano, który zrobił ze mną półmaraton… Tego dnia pojawił się raz jeszcze i do samego końca, by wesprzeć, dołożył kolejne 30km. Tomek – bez Ciebie byłoby naprawdę ciężko – dziękuję. Przez cały dzień, osoby towarzyszące budowały sznur wspólnych kilometrów. Ok 9:15 pm zakończyłem bieg. Zrobiłem 37 kółek przekraczając dystans 111 km. Dokładnie o tej porze, dojechał Lech na szosie, który tak samo jak ja, mierzył się, nie tylko z najdłuższym swoim dotychczasowym dystansem 300km, ale zmienną pogodą, która nie pomagała tego dnia. To wydarzenie zostanie w naszych serduchach na zawsze. 

PRO300.pl/PROJECTdiscipline

Jak już wspomniałem, “po cichu” założyłem przedreptać cały rok. Po 111km i ogromnym  „zmęczeniu” nóg, następnego dnia byłem już na trasie. To był też czas, w którym warto było zmienić nazwę wspólnie stworzonej przestrzeni i zaprojektować nowe logo. Skoro do tej pory, zrobiliśmy naprawdę dobrą robotę, wciągając w to innych, postanowiliśmy przyjąć nazwę wywodzącą się bezpośrednio z naszego działania.

PROJECT skracamy do PRO. 300. pozostaje bez zmian i pojawia się łącznik, jako serce tego, co udało się zbudować – PROJECTdiscipline.
Skrócenie nazwy do PRO przyjęliśmy z prostego powodu. Przecież każdy z nas jest PRO. Każdy z nas ma tak wielkie pokłady energii i wewnętrznej siły, że w nieznanych dla siebie dziedzinach, mógłby odnieść spektakularny sukces. Trzeba tylko wyznaczać sobie cele.
Te najwyższe, prowadzą do wielkich sukcesów. Droga nie zawsze jest prosta, ale im wyżej mierzymy, tym więcej możemy osiągnąć. Nie zawsze dojdziemy do progu naszych możliwości, ale na pewno wysoko postawione cele pozwolą osiągnąć więcej. Klub na Stravie ma ponad pięciuset aktywnych sportowców
z całego świata. Są osoby, które w ramach PRO300.pl_PROJECTdiscipline zamknęły swój sportowy rok z licznikiem 365/365 aktywnych dni. Są osoby, które liczą swoje treningi każdego dnia, ale są i tacy, którzy tego nie robią. Idą i działają wg. własnego schematu. To normalne i nikt tego nie neguje. Każdy z nas,
z każdym dniem, buduje dla siebie lepsze jutro. Życie potrafi uciekać przez palce – zdecydowanie warto działać, by wycisnąć z życia możliwie najwięcej. Misją projektu jest promowanie zdrowego stylu życia poprzez dyscyplinę i efektywne wdrażanie dobrych nawyków. To staramy się udoskonalać we własnym życiu. Tym staramy się dzielić i pomagać innym, by również osiągali założone cele. Niewątpliwie należy
w tym miejscu pogratulować, podziękować… 

Beata Kidoń – pierwsza kobieta w PRO300.pl, która podjęła bieganie w formule
day by day. Zaczęła od trzydziestu dni, dziś bez dnia przerwy ma ich ponad 650. realizując minimalny dzienny dystans 5km. Wierzcie mi, swoim działaniem zmotywowała nie tylko płeć piękną.

Dla tych, którzy lubią cyferki, przedstawiam pokrótce jak to wygląda na dziś i co zostało zrobione przez ostatnie dwa lata. 

Z pełną świadomością mogę w tym miejscu powiedzieć, że gdyby nie PRO300.pl i nasza społeczność, nie byłbym dziś tu gdzie jestem. Oczywiście składowych jest wiele, o czym wspominałem kilka wersów wyżej, jednak sam projekt i tworzący go Ludzie dają tą SUPER MOC. Choć moje codzienne bieganie nie jest skupione na wynik, to i tutaj wydarzyło się coś, co jeszcze jakiś czas temu, było tylko w strefie nieosiągalnych marzeń.
To już ponad 900 biegowych dni. Oczywiście bez dnia przerwy z minimum dystansu 10km/ dzień a w tych dniach, to ponad 11.300 km i przeszło 1.000.000 spalonych kcal. we wszystkich aktywnościach. Złamałem 39 min. w biegu na 10 km i na sześć ostatnich startów w zawodach, stanąłem pięć razy na podium, zdobywając każde z miejsc przysłowiowego pudła. Miałem przyjemność spróbować się w Triathlonie, zaczynając od Zimowej Śnieżnej Pantery w Tychach (⅛ dystansu IM) a kończąc na supporcie biegowym jednego z najtrudniejszych triathlonów świata – Hardasuka.
Wróciłem na trasę Silesia Marathon poprawiając wynik o prawie dwie godziny – obecny rezultat to 3:08:53 – to pierwsza setka na ponad 2150 zawodników. Nie biegając po górach, zmierzyłem się z Małym Szlemem na Biegu Rzeźnika zdobywając 8. miejsce Open na ponad pół tysiąca startujących. Tyski półmaraton ukończony w pierwszej setce na ponad tysiąc startujących – wynik 1:30:42. Tutaj towarzyszyła mi córka Amelia (5 lat), która siedziała wygodnie w wózku biegowym, wołając: “tato, tego gościa też bierzemy…” (śmiech). Za swój duży biegowy sukces uważam start w IRON RUN (Festiwal Biegowy – Piwniczna Zdrój). To etapówka składająca się z dziewięciu biegów. W 46 godzin do przebycia jest ok 140km. Całość, to kilka biegów pościgowych, jest ultra z dystansem 62 km i przewyższeniem powyżej 2500 m. i jest dystans maratonu. Podkręcającym wyzwanie są limity czasowe dla poszczególnych etapów – “źle” ukończony jeden bieg eliminuje dalsze uczestnictwo. Jest też sukces innej “wagi”. Wspominałem o Beacie, pisałem o Lechu – wszyscy zredukowaliśmy wagę na poziomie ok 25kg. To taki efekt uboczny naszego działania.  

Powyższe dlatego, że to motywuje a ja dzięki temu nazbierałem genialne wspomnienia, którymi warto jest się podzielić. Tak naprawdę nie chodzi o “pudła”, czy dobre wyniki, które oczywiście cieszą. Piękne w tym wszystkim jest to, że dopisuje zdrowie i jest energia, by tego wszystkiego doświadczać. “A dziś…”
Dziś mogę biegać również dla innych, dla Ciebie, z czego jestem ogromnie dumny. Pacemaker – to nowe wyzwanie, które chcę godnie realizować. Zrobię wszystko co w mojej mocy, by przy każdym tego typu starcie, w odpowiednim czasie, doprowadzić biegaczy do FINISHU. 

PODZIĘKOWANIA

Dziękuję każdemu, kto do nas dołączył i nas wspiera, bo to ludzie budują ten projekt.
Każdemu, kto tak samo jak Wy, przekazuje dalej, niesie w świat i pozwala w dalszym ciągu rozwijać PRO300.pl. Dziękuję, że mogę się tym z Wami podzielić – to dla mnie ogromna radość i zaszczyt. Dziękuję, że działacie, bo dzięki Wam, ja nie tracę motywacji do tego, by lecieć dalej, przed siebie. W tej przestrzeni każdy dla każdego jest inspiracją i motorem do ruszenia się z “miejsca”.

Podziękowania dla Radia Bielsko oraz Wirtualnej Polsce za wsparcie medialne.

Tobie drogi czytelniku dziękuję szczególnie, bo poświęciłeś swój cenny czas i dotarłeś
w to miejsce. Mam teraz do Ciebie ogromną prośbę: dołącz do nas na Stravie, dołącz na Facebook’u
i przekaż proszę ten wpis bliskiej Ci osobie. Zbudujmy wspólnie grupę najbardziej pozytywnych, pełnych energii sportowców. Już tacy jesteśmy. Czas by się połączyć i spróbować zrobić coś więcej – nie tylko
dla siebie.  

Sportowym akcentem pozdrawiam i życzę najlepszej energii.
I pamiętaj, każdy aktywny dzień, buduje Twoje lepsze jutro.

Autor tekstu, tata dwójki wspaniałych dzieci, zapalony biegowy amator, pasjonat fotografii i pysznej filiżanki z kawą,
współtwórca „nowego” w Fundacji Imperium Sportu,
współtwórca
PRO300.pl_PROJECTdiscipline
Rafał Gilarski

Opublikowano: 24.11.2022.
Ostatnia aktualizacja: 22.03.2023
© 2020-2023 PRO300.pl Group